Gdy miałem 6 lat to skończyłem moją przygodę z przedszkolem i w nagrodę dostałem bordowy kartonik. Na tym bordowym kartoniku było moje imię i wygrawerowana Pszczółka Maja. Zaniosłem go do domu. Mama niemal rozpłakała się ze szczęścia, kiedy go zobaczyła. Na początku zastanawiałam się, co jest takiego niezwykłego w tym przedmiocie, że moja mama była tak szczęśliwa. Pomyślałem, że pewnie dlatego, że ma on na sobie wygrawerowaną Pszczółkę Maję.

W szkole podstawowej, na zakończenie 1 klasy dostałem tym razem zieloną kartkę. Zaniosłem tę kartkę do mojej mamy – ponownie sprawiło jej to radość. Pod koniec szóstej klasy mama nie była już tak szczęśliwa jak wcześniej, ale cieszyła się mimo wszystko, że przeszedłem do następnej klasy.

W ten sposób przyzwyczaiłem się do dostawania takich kartek i cieszenia się z ich otrzymywania.

Kiedy poszedłem do pracy i otrzymałem swoją pierwszą wypłatę, to pomyślałem sobie, że fajnie by było dostać coś w nagrodę za tę pracę. Poszedłem do sklepu muzycznego i zacząłem kupować płyty z ulubioną muzyką. Płyt było coraz więcej, półki uginały się pod ich ciężarem.

Tak od dziecka do dorosłości nauczony otrzymywania nagród w postaci materialnej, kupowałem kolejne przedmioty.

W pewnym momencie dostrzegłem, że w zasadzie to moja głowa potrzebuje tych – kartek, płyt, książek. To był sposób wynagradzania się i dowartościowywania się, którego nauczyła mnie mama i szkoła. Sposób, który sprawiał, że tylko przez chwilę czułem się szczęśliwy, bo za chwilę potrzebowałem kolejnej nagrody. Wtedy zorientowałem się, że ja tak naprawdę, żeby być szczęśliwym ich do szczęścia nie potrzebuję.

Motywacje do uczestnictwa w kursach.

Zwykle, po ukończeniu każdego kursu, otrzymuję certyfikat potwierdzający moje osiągnięcia. Czasami zdarza mi się spotkać na tych kursach osoby, które nie są szczególnie zainteresowane nabywaniem nowych umiejętności, lecz przychodzą po kolejny certyfikat, który stanowi dla nich formę nagrody za ich udział.

Nie ma nic złego w uczestnictwie w kursie w celu poprawienia swojej samooceny, ważne jest, byśmy zadali sobie pytanie o nasze motywacje.

Czy przychodzimy na kurs z serca i z potrzeby zdobywania nowych umiejętności, czy z potrzeby otrzymania kolejnego certyfikatu?

Warto zastanowić się nad swoimi motywacjami, ponieważ one mogą mieć wpływ na nasze doświadczenie podczas kursu i nasze osiągnięcia po jego zakończeniu.

Bądź istotą, przez którą sam chciałbyś być masowany.

Masaż Lomi Lomi ma na celu przywrócenie połączenia z sercem, odzyskanie równowagi wewnętrznej, pomoc w usprawnieniu połączenia z drugim człowiekiem w duchu Aloha.

Jak mówiła Rada Starszych: “niech ramiona Aloha obejmą cały świat”.

Jeśli rozważasz udział w kursie masażu Lomi Lomi Nui, zadaj sobie pytanie:

Czy to naprawdę jest to, co czujesz, czy to naprawdę jest to, czego chcesz?

Certyfikat jest tylko dokumentem, ale umiejętności posługiwania się dłońmi i uważność podczas pracy z osobą, która przyszła na masaż, są ważniejsze.

Dlatego zalecam, aby przy wyborze kursu masażu Lomi Lomi kierować się potrzebami swojego serca, a nie głowy.

Byś stał się istotą, przez którą pragniesz być masowany.

Prowadzenie kursów Lomi Lomi Nui jako misja.

Chciałbym teraz przyjrzeć się masażowi Lomi Lomi, ponieważ jest to masaż o charakterze szamańskim, przekazywany od nauczyciela do ucznia jako rodzaj przekazu duchowego.

Czy możecie sobie wyobrazić, że hawajscy kahunowie (szamani) wydają certyfikaty potwierdzające ukończenie nauk u ich boku? Dla mnie jest to trudne do wyobrażenia.

Zanim zdecydujecie się na udział w kursie masażu Lomi Lomi Nui, warto dobrze się zastanowić, czy jest to potrzeba płynąca z głębi waszego serca, czy też raczej wynika ona z potrzeby posiadania kolejnego dokumentu dowartościowującego Was jako osoby kompetentne?

Jeśli zapytasz mnie, gdzie jest mój certyfikat?

To pokaże Ci moje dłonie i odpowiem: – Jest tutaj. Jest w umiejętnościach posługiwania się tymi dłońmi. W mojej uważności jaką daję w trakcie pracy z istotą, która przyszła do mnie na masaż, a także we wrażeniach, przeżyciach moich klientów, którzy idą z tą jakością w świat.

Moim marzeniem jest, żeby Certyfikat był w Waszych sercach i w dłoniach, a nie na kolorowym papierze.

Kiedy będziecie się zastanawiać nad wyborem kursu masażu Lomi Lomi, życzę Wam, żebyście wybierali go bardziej z potrzeby serca, a nie z potrzeby głowy.

Najbliższe Szkolenia i Kursy

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ikona mikrofonu masażysty i kartki z tekstem

Zapisz się do Newslettera

Zapisz się do newslettera i nie przegap aktualnych artykułów, podcastów i informacji o kursach masażowych.

You have Successfully Subscribed!